Rozdział VIII.
Anglosaski Antysemityzm
W XIII wieku Żydzi stali się bankierami Anglii, lecz nadal byli uważani za podludzi i bezceremonialnie poniewierani; specjalnie dla nich wprowadzono m.in. ustawę, na mocy której Żyd, jeśli był kawalerem, płacił podatek „kawalerski”, a jeśli się żenił, to płacił podatek „ożenkowy”, gdy zaś umierał, trzecią część jego schedy zagarniał skarb królewski… Król Henryk II napożyczał był od Aarona z Lincoln sto tysięcy funtów, sumę niemal równą ówczesnemu rocznemu dochodowi państwa, czyli około 45 ton srebra, i nie zwrócił ani grosza. [Inna sprawa, że można zadać pytanie, skąd i w jaki sposób żydowski lichwiarz zdobywał tak bajeczną forsę, przecież z pewnością nie uczciwą pracą]. Król Jan bez Ziemi rozmiłował się w swoim czasie w wymuszaniu na Żydach haraczy, a gdy jeden z nich odmówił mu podarowania 10 tysięcy srebrnych marek, kazał mu wyrywać po kolei ząb po zębie; gdy zaś uzębienie poniosło już dość istotny uszczerbek, Żyd uległ i udzielił monarsze bezzwrotnej pożyczki. Z kolei król Edward I dał Żydom w lipcu 1290 roku czas do 1 listopada tegoż roku, aby wynieśli się z kraju, a pozostawione majątki skonfiskował. W wiekach późniejszych doszło wszelako do symbiozy brytyjskiego imperializmu z żydowskim lichwiarstwem, wymyślono bajkę o hebrajskim rodowodzie (od króla Dawida!) angielskiego domu panującego i wspólnie dość skutecznie podbijano i wyzyskiwano świat. Nadal jednak wielu Anglosasów gardziło Żydami, uznając tę rasę, jak też Murzynów za „potomków bratobójcy Kaina”, zasługujących jedynie na nienawiść i wytępienie.
***
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie wypada mówić o antysemityzmie w kraju, który, jak USA, przez wielu jest uważany za przysłowiową „kolonię żydowską”, za „Wielki Izrael” czy zgoła za „USrael”. A jednak faktem jest, że początkowo było to państwo aryjskie, anglosaskie, w którym przebąkiwano nawet - i to na najwyższym szczeblu - o tzw. „zagrożeniu żydowskim”. Oto bowiem wybitny amerykański mąż stanu, polityk, uczony fizyk (wynalazca piorunochronu), pisarz Benjamin Franklin (1706-1790) na Konwencji Kontynentalnej roku 1789 oświadcza: „Istnieje poważne zagrożenie dla USA. Tym zagrożeniem jest Żyd, gdyż w każdym kraju, gdzie Żydzi osiedlili się, doprowadzili do obniżenia poziomu moralności i handlowej uczciwości. Utrzymują się na uboczu, twierdzą, że są nieprzystosowani, uciskani. Próbują zniszczyć inne narody od strony finansowej, jak to było w przypadku Hiszpanii i Portugalii.
Przez ponad 1700 lat uskarżali się na swój nieszczęsny los, mianowicie na to, że zostali wygnani ze swojego Kraju, ale proszę Państwa, gdyby cywilizowany świat oddał im dzisiaj z powrotem Palestynę, to natychmiast znaleźliby powód, żeby tam nie powrócić. Dlaczego? Ponieważ są wampirami, a wampiry nie żyją z innych wampirów. Nie potrafią sami się utrzymać; muszą żyć z chrześcijan lub innych ludzi, którzy nie przynależą do ich rasy!
Jeżeli nie zostaną wyrzuceni ze Stanów Zjednoczonych na mocy Konstytucji na okres co najmniej stu lat, napłyną do tego Kraju w takich ilościach, że zaczną tu rządzić i zniszczą nas przez zmianę formy naszego rządu, za którą my Amerykanie, przelewaliśmy krew i poświęcaliśmy nasze życie, dobytek i wolność osobistą.
Jeżeli Żydzi nie zostaną wykluczeni z USA, to w ciągu dwustu lat nasze dzieci będą pracować w polu, aby ich wyżywić, podczas gdy oni będą z zadowoleniem zacierać ręce w swoich bankach.
Ostrzegam was, panowie, jeśli nie wykluczycie stąd Żydów na zawsze, wasze dzieci i dzieci waszych dzieci będą przeklinać was w swoich pacierzach!
Ideały Żydów nie są ideałami Amerykanów i chociaż żyją między nami od pokoleń, ten lampart nie jest w stanie zmienić swej skóry.
Oni zagrażają naszym instytucjom, zatem powinni zostać wykluczeni stąd przez Konstytucję”. (Oryginał tego pisma znajduje się we Franklin Institute of Philadelphia, PA).
Nie wiemy, czy potomkowie ówczesnych Amerykanów przeklinają dziś Żydów, wiemy jednak, że Żydzi przynosili tam, gdzie przychodzili i osiedlali się, wysoką kulturę moralną, zaawansowane umiejętności rzemieślnicze, szeroki oddech filozoficzny. Ameryka nie jest wyjątkiem. Nie wynika z tego, że nie bywali nieraz gorszycielami i demoralizatorami – i to przede wszystkim swego własnego – żydowskiego! – środowiska. W sumie jednak wypadali „in plus”, nie byli gorsi od innych, najczęściej zaś byli bardziej subtelni, kulturalni, czynni, przyzwoici. Tego wszelako antysemici zauważać nie chcieli.
Od drugiej połowy XIX wieku Żydzi stali się elitą Stanów Zjednoczonych. Jako mniejszość dobrze zorganizowana, liczna, dynamiczna, wykształcona przewyższali wszelkie inne etnosy tego łaciatego kraju. Weszli też w posiadanie prawie całego bogactwa tego państwa. A przecież kto jest dyspozytorem pieniędzy, tego opinie stają się obowiązujące, nawet jeśli są fałszywe czy bezpodstawne. Pieniądz zawsze ma rację.
Alexis de Tocqueville pisał o, jego zdaniem, „żydowskich prawach” w USA: „Tak oto prawa prymitywnego i na wpół cywilizowanego ludu zastosowano do oświeconego społeczeństwa, w którym panowały łagodne obyczaje”.
Kiedy mniejszość dostosowuje się do większości, jest bezsilna; nie stanowi wtedy nawet mniejszości. Wówczas jednak, gdy rzuca się całym swoim ciężarem, jest nie do pokonania. W sierpniu 1998 roku ukazujący się w Nowym Jorku tygodnik „Polski Przewodnik” opublikował tekst publicysty Lesława Germańskiego pt. Antysemickie opowiadanie:
„Wielorasowa społeczność powoduje powstanie bardzo istotnych problemów i niesprawiedliwości dla wszystkich rozważanych ras. Cywilizacja bowiem opiera się na ludności, której IQ wynosi średnio 100 punktów. Osoby z mniejszym IQ mogą mieć wielkie trudności z manipulacją swych normalnych czynności, finansów oraz praktycznych i socjalnych spraw w społeczności. 50% badanej ludności murzyńskiej posiada zaś wskaźnik IQ mniejszy od 85, a 50% Indian oraz metysów tzw. Latynosów – mniejszy od 90. Od tych nieszczęśliwców zaś wymaga się, by konkurowali z resztą społeczeństwa i spodziewa się także, że potrafią dawać sobie radę z cywilizacją, stworzoną przez białych Europejczyków.
Oni próbują i próbują, aż w końcu dają za wygraną, a ich ostateczne rozczarowania często przeradza się w gniew i napady furii, których rezultatami są okropne socjalne problemy i zaburzenia, jakich dzisiaj jesteśmy świadkami.
Kiedy mieszanie się ras występuje na skalę masową, powoduje ono ogólny spadek IQ u ludności, zaś spadek tego współczynnika o kilka nawet punktów pociąga za sobą też wielkie komplikacje. Także mulaci i metysi posiadają różny od Europejczyków temperament i osobowość, a one też mają wielki wpływ na obie – kulturę i cywilizację. W Afryce i Ameryce Południowej jest wiele przykładów, do czego mieszanie ras może doprowadzić: do tego nie potrzeba wcale ani syjonistów, ani syjonistycznie edukowanych „socjalnych uczonych”, by się przekonać, jaki będzie wynik ostateczny takiego mieszania. Jego wynikiem może stać się po prostu katastrofa o zastraszających wprost proporcjach.
Niebezpieczne przesunięcie dało się jednak zauważyć w postrzeganiu i stanowisku Amerykanów odnośnie zagadnienia rasy. Dziś znaczna ilość Amerykanów nie wierzy, że Murzyni i Indianie są dziedzicznie mniej inteligentni niż biali. Tu, poza bezpośrednim działaniem propagandy mieszania ras, zasadniczym czynnikiem jest wpływ programowania nierealnego świata telewizji. Prawie wszystkie programy telewizyjne ukazują nie-białych, jako ludzi zupełnie kompetentnych, inteligentnych i czarujących. Także wytwórnie angażują do pracy najbardziej inteligentnych i wygadanych Murzynów, mulatów, czy metysów i używają ich do prowadzenia programów, jako spikerów, reporterów, komentatorów itp. Obserwująca publiczność pod tym korzystnym wrażeniem osobowości oraz, wiedząc niewiele o dystrybucji inteligencji wśród populacji wnioskuje, że Murzyni czy Indianie nie różnią się zupełnie pod względem inteligencji od białych. To wpływa na przełamanie zakazu dowolnego mieszania się ras, czego dowodem jest ostatnio znaczna ilość białych kobiet z niższych klas, mieszających się z latynosami o zawartości krwi indiańskiej. Dla większej ironii, autorytety amerykańskie, które nie dawno wierzyły i propagowały gorąco teorię wrodzonej i jednakowej jakości ras – dzisiaj zaczynają wierzyć, że są między rasami zasadnicze różnice, dotyczące nie tylko inteligencji oraz ogólnej jakości umysłowej.
Gdy zachodzi pytanie o rasę najwyżej lub najniżej uprzywilejowaną biologicznie pod względem możliwości inteligencji wydaje się, że wszystkie rasy na kontynentach Euroazjatyckim i Północno Afrykańskim mają średnią IQ wynoszącą 100. Niektóre regiony Chin oraz Południowej Azji mogą mieć populację, posiadającą mniej niż 100. Murzyni, większość wyspiarzy Mórz Południowych, pierwotni Australijczycy, Eskimosi oraz Indianie Nowego Świata mają mniej niż 100. Japończycy mają ją trochę wyższą niż 100; nieznacznie wyższą mają też Żydzi, u których może to być przyczyną wcześniejszych kombinacji praktyk eugenicznych oraz metody wychowywania dzieci. Jakkolwiek niektóre rasy mogą mieć zupełnie podobne rezultaty, jeśli chodzi o test IQ, mogą one w rzeczywistości bardzo różnić się od siebie pod względem biologicznym i jest pewnym, że może między nimi także zachodzić wielka różnica, jeśli chodzi o całkowitą jakość umysłową. Hindusi z Indii, czy Chińczycy różnią się od Europejczyków, czy od siebie w różnych, określonych biologicznie cechach temperamentu, charakteru, czy osobowości. Dlatego też do wszelkiego rodzaju mieszania ras każdy powinien podchodzić z wielką ostrożnością.
***
Mówi się, że od czasu Rewolucji Francuskiej, europejscy Żydzi szeptali w uszy europejskich dam, że powinny „oswobodzić” się od zła dominujących je mężczyzn, trzymających je w poddaństwie. Nie ma wątpliwości, że Żydzi byli i są źródłem i inspiracją feminizmu. Duża większość znaczących feministycznych organizacji jest zdominowana przez Żydówki-lesbijki lub syjonistów na uniwersytetach, a także massmedia są bardzo życzliwe dla tych uroczych dam i ich agendy, polegającej na zatruciu związku między mężczyzną ikobietą.Głównym powodem, dlaczego syjoniści tak zajmują się feminizmem jest znowu chęć zajścia za skórę gojom; chcą oni ich upodlić, osłabić i przedstawić, jako zło. Chcą też, by kobiety zapatrywały się mniej krytycznie, były bardziej łatwowierne i dawały się lepiej manipulować; by miały siłę polityczną, dlatego, że daje ona lepsze warunki do syjonistycznej dominacji.
Wiele znaczącym przykładem wczesnego syjonistycznego wpływu na ruch feministyczny (i wiedzę socjalną) jest przypadek Franza Boasa, europejskiego Żyda, który zdominował Wydział Antropologiczny przy Uniwersytecie Columbia (Nowy Jork) w 1892 roku, gdy wiedza o antropologii była jeszcze w stanie embrionalnym. Był w siodle na tym wydziale przez ponad 40 lat i w tym czasie wychował setki doktorantów antropologii, którzy ze swoją zaszczepioną syjonistyczną liberalną orientacją, jak nowotwór rozprzestrzeniali chorobę po całym kraju, zarażając wszędzie Amerykanów – syjonistycznym liberalizmem. W kwestii zaś rasy, Żyd – Ashley Montague, jeden z uczniów Boasa miał wtedy wielkie wpływy i zasługi. Także absolwentami ztego okresusą Margaret Mead oraz Ruth Benedict, dwie gojowskie panie, których książki i wyniki studiów były przymusową lekturą całych generacji wykształconych Amerykanów. To, czego dowodziły obie w swych „naukowych” wywodach, zamykało się w tym, że nie ma znacznych, wrodzonych różnic między osobnikami obu płci i kobiety mogą (i prawdopodobnie powinny) zdominować mężczyzn. Podczas, gdy obie kobiety były prawie na pewno szczere w swych przekonaniach, były też w otoczeniu syjonistów, którzy nadając im kierunek, podtrzymywali je w tym rozumowaniu oraz szczęśliwie popularyzowali ich „naukowe” odkrycia.
Raz jeszcze znowu, syjonistyczne kłamstwo zaprzeczało zdrowemu rozsądkowi. Gdy ktoś rozważa wszystkie ssaki, włącznie z najwyższą grupą, wie, że osobniki męskie prawie zawsze dominują żeńskie. Męskie walczą ze sobą o tą dominację w społecznej hierarchii, a żeńskie są z tych zmagań wykluczone. One ustalają swoją hierarchię i są zajęte wychowaniem dzieci. Pokrótce zachowują się tak, jak zawsze zachowywali się ludzie. Te wzorce zachowania są na pewno oparte na genetyce i są też składową częścią ludzkiej natury, jest więc absurdem dowodzenie, że jest inaczej.
Związana z feminizmem jest agenda „praw dla homoseksualistów”. One też są wbrew zdrowemu rozsądkowi i służą chyba temu, aby znowu dokuczyć biednemu gojowi. Jest pouczające jak wybitni, socjalni naukowcy promowali przez ponad trzy dekady kłamstwo o 10% homoseksualistów wśród mężczyzn. Wreszcie, gdy nie potrafili tej nieprawdy utrzymać, zostali zmuszeni przyznać, że w zależności od definicji tego zboczenia, w Stanach Zjednoczonych jest rzeczywiście tylko 1,5 do 3% homoseksualistów.
***
Syjonistyczne dążenie do „praw obywatelskich”miało zawsze związek z promowaniem syjonistycznej doktryny o mieszaniu ras, feminizmie, praw dla homoseksualistów itp. W słynnym w latach 1960-tych ruchu o „wolność mowy” naszym „domokrążcom pornografii” nie chodziło bynajmniej o obronę polityczną mowy, ale raczej o bezkarność dla materiału pornograficznego. Dzisiaj natomiast nasi wielcy obrońcy praw obywatelskich manewrują tak, by ograniczyć przez ustawodawstwo i sądy to, co uważają za „mowę nienawiści”, czyli taką polityczną mowę, jaka jest przeciwna im, albo ich porządkom. Podobne prawa już istnieją w wielu krajach Zachodniej Europy i w Kanadzie. W tych „demokratycznych” państwach autor niniejszego opowiadania mógłby zostać zatrzymany, ukarany grzywną i prawdopodobnie uwięziony. Gdy syjonistom powiedzie się wprowadzenie podobnych praw w Stanach Zjednoczonych, wtedy zgniotą całą opozycję, by zapewnić sobie zdominowanie Amerykanów.
***
Przed drugą wojną światową Europejczycy oskarżali Żydów o „zniewieścienie” białego mężczyzny. Potem, w latach 1950-tych i 60-tych publikowano książki, atakujących jego autorytatywną osobowość. Czytanie ich było nawet przymusowe na uczelniach, przemysł filmowy produkował wielkie ilości filmów, atakujących białych gojów na autorytatywnych pozycjach. Policjanci, ojcowie rodzin, kierownicy biznesu, oficerowie, kapitanowie okrętów, naczelnicy więzień itp. postrzegani byli jako okrutni, źli, a nawet umysłowo chorzy. Po tym doszły do znaczenia w latach 1960-tych „dzieci kwiaty”, „uni-sex” i „pielęgnowanie uczuć”. Powodem wszystkiego było zniechęcenie goja do dominacji i zapewnienie jego łatwiejszej kontroli.
***
Moralnyrelatywizmjestdoktryną, która stała się popularna w latach 1960-tych; uważa ona, że wszystkie standardy moralne oraz etyczne są i powinny być – relatywne. Doktryna ta emanowała ze zdominowanych przez syjonistów uczelni, a wkrótce wielkie ilości Amerykanów – wierząc, że jest to znakiem dużego doświadczenia oraz wyrobienia intelektualnego – mówiły „Kto ty jesteś, żeby mnie sądzić?”albo „Kim ja jestem, żebym sądził ciebie?” lub „Gdy czujesz się dobrze, rób to!”. Ta doktryna ma na celu pozbawienie społeczności gojów mierników wartości moralnej. Bez powszechnej zgody odnośnie pojęcia moralności oraz wartości moralnej nie ma społeczeństwa; jest jedynie chaotyczne zbiorowisko osobników, z których każdy „załatwia swoje sprawy”. Tak więc zbyt wiele liberalizmu koliduje z obiektywną realnością i wtedy jej negowanie okazuje się konieczne. A doktryna postmodernizmu zapewnia, że rzeczywistość jest całkowicie subiektywnym i relatywnym zjawiskiem.
W następstwie moralnego relatywizmu, ta doktryna opowiada, że żadna kultura, używając swych mierników nie powinna osądzać innej. Mówi także, że nie ma mierników obiektywnych, które by można do tego rodzaju osądów zastosować. Tak więc ssący czaszkę zabitego wroga tubylec, jest zupełnie identyczny z Tomaszem Jeffersonem. Poza tym, ponieważ Jefferson już jest dawno zmarłym, białym mężczyzną, nie posiada on przecież żadnej wartości. Wtedy tubylec, jako współcześnie żyjący, ma nawet większą wartość, a poza tym nie jest członkiem znienawidzonej Zachodniej cywilizacji.
***
Obecnie popularna doktryna wielokulturowości jest naturalnym wyrostkiem kulturalnego relatywizmu oraz syjonistycznej nienawiści do Zachodniej cywilizacji. Jest ona dość skuteczna w osiągnięciu swych celów tj. ubliżaniu Zachodniej kulturze oraz obezwładnianiu białych Europejczyków. Teraz, gdy już spełniła swoją rolę, wielokulturowość jest ostatnio atakowana przez prominentnych syjonistycznych intelektualistów z powodu swej tendencji do separacji ras, co może być przeciwne syjonistycznemu celowi ich mieszania i bastardyzacji, tj. unicestwienia.
***
W naszych rozważaniach elit mediów i intelektu nie było właściwym odczuwanie dumy z powodu swego narodu czy swej kultury przez osoby o wysokiej kulturze i cywilizacji. Dziś wielka ilość wykształconych Amerykanów potępia wszystko, czym była lub jest zachodnia kultura czy cywilizacja. A poza tym ci sami Amerykanie ubóstwiają Izrael, syjonistów i wszystko, co ma z tym jakikolwiek związek.
***
Syjoniści są przyzwyczajeni nazywać zawsze to, co sami promują słowami „współczesne” albo „postępowe”. Już na przełomie stulecia zaczęli finansować i promować „współczesną” sztukę. Ta „sztuka” odbija syjonistycznego ducha, jest rewolucyjna i próbuje „dać w pysk” zachodniej kulturze. Tematami są „brzydota jest pięknem”, „deprawacja jest zdrowiem”oraz „perwersja dodaje otuchy”. Rosyjscy Żydzi podchwycili to i zrobili też „współczesną” sztukę częścią komunistycznej rewolucji.
To naprawdę śmieszne, gdy pójdzie się do muzeum sztuk współczesnych i widzi się ludzi, gapiących się na obrzydliwe, wyuzdane i szokujące pomysły na ścianach. Także absurdalnie wyglądają pokręcone kadłuby „współczesnych” rzeźb, zdobiących nasze miasta czy uczelnie. Wygląda, że naiwność gojów nie zna granic i można im sprzedać chyba prawie wszystko.
***
Gdy ponad 80% Amerykanów pragnie znacznie zmniejszyć imigrację – politycy odwrotnie, kontynuują sprowadzania ponad jednego miliona imigrantów (głównie kolorowych) do Ameryki rocznie. Zwykle, jako wyjaśnienie mówią, że biznesowe lobby potrzebuje i chce taniej siły roboczej. Lecz prawdziwym powodem chyba jest obawa, że rządzący liberalny „establishment” oskarży ich o rasizm, ksenofobię i inne straszne rzeczy. Kiedy ogłupione goje stoją oniemiałe, mrugając tylko jak bydło bez ogonów nad tym, co się dzieje, praktycznie prawie wszyscy syjoniści mocno popierają otwartą imigrację. Ta kwestia przecież ma dla nich najwyższe znaczenie; oni wiedzą, że jest jedyną pewną drogą do zniszczenia białych Europejczyków oraz pozbycia się ich raz na zawsze.
***
Większość Amerykanów nie wie o tym, że sowieccy, amerykańscy i brytyjscy syjoniści mieli wielki wpływ po drugiej wojnie światowej na ustalanie w Niemczech odpowiednich stosunków. Byli oni też na ważnych pozycjach w siłach okupacyjnych, układając nowy niemiecki porządek oraz program denazyfikacji. Te „robiące wodę z mózgu” programy były tak dobre, że dzisiejsze Niemcy są głębiej zanurzone w syjonistycznym liberalizmie aniżeli są Amerykanie.
Żydzi, mówiący po niemiecku, byli mocno zamieszani w procesach norymberskich jako sędziowie, oskarżyciele, adwokaci, tłumacze oraz wszelkiego rodzaju urzędnicy. Te procesy były często pokazowe i były nie tylko nie-amerykańskie, ale także obrzydliwe.Wieluamerykańskichprawników odmówiłownichudziału,aówczesny przewodniczący Najwyższego Sądu – Harlan Fiske Stone – nazwał je „wysokim stopniem linczowania”. Żydowscy historycy zaczęli obecnie wycofywać się z wielu żądań holokaustu. Teraz otwarcie przyznają, że Niemcy nigdy nie robili mydła, ani abażurów z ciał Żydów. Przyznają też, że nie było komór gazowych w Dachau, Buchenwald, Bergen-Belsen i wielu obozach koncentracyjnych, znajdujących się na terenie Niemiec. Przed tymbyłymasyżydowskich„naocznych świadków”, które zeznawały pod przysięgą, że były świadkami „fabryk mydła” i że w obozach były komory gazowe. Teraz są pretensje, że komory gazowe były tylko w Oświęcimiu i kilku obozach w Polsce, ale ewidencja jest właściwie taka sama, jak ta na oszukańcze komory gazowe gdzie indziej.
Podczas i zaraz po wojnie znaczące nieżydowskie osoby, czy agencje takie jak prezydent Truman, generał Eisenhower, Czerwony Krzyż, amerykańskie i brytyjskie agencje wywiadowcze i papież – nawet nie wzmiankowały, że były obozy śmierci z komorami gazowymi, mordujące miliony ludzi. Winston Churchill był człowiekiem, które otrzymywał znaczne poparcie finansoweodbogatychŻydów,korzystałz poparciażydowskichmassmediów ibył znany ze swego filosemityzmu; był także bardzo czuły na to, jak będzie postrzegany kiedyś przez historię. W sześciu tomach swej monumentalnej pracy „Druga Wojna Światowa”, pisanej po wojnie, nigdy nie wspomniał niemieckiego programu ludobójstwa przeciw Żydom, ani nie wspomina masowego ich mordowania czy komór gazowych. Gdyby żydowska propaganda z tego okresu była prawdą i istniał by rzeczywiście taki program, którego on by ani nie wymienił ani nie pisał o nim – jego praca zostałaby przez historię zdyskredytowana. Gdyby zaś to było propagandowym kłamstwem, o którym by onpisał,aktórepo tym okazało się kłamstwem – on by został potępiony. Można więc zakończyć, żeto było kłamstwem syjonistów, a on dokonał z nim tylko jednej sensownej rzeczy. On je zignorował.
W rzeczywistości każda „autorytatywna” książka o holokauście jest napisana przez Żyda i Żydzi mają całkowitą kontrolę nad tym, co na ten temat jest prezentowane przez uczelnie i massmedia. Każdy, kto nie wierzy, że takie oszustwo można z powodzeniem narzucić i utrzymać – posiada słabe pojęcie o możliwościach tych pracowitych kontrolerów umysłów.
Podczas ostatniej rocznicy obchodów 50 rocznicy drugiej wojny światowej, wielkie mediapodawaływięcejpropagandyo holokauście, niż prawdy o dokonaniach i poświeceniuAmerykanów.Napełniało obrzydzeniem oglądać do znudzenia amerykańskich żołnierzy, uwalniających w Niemczech obozykoncentracyjne ibędących „naocznymiświadkami” i„dowodem syjonistycznych roszczeń „holokaustu”. Jest przecieżjużwystarczającoźle,gdy europejscy syjoniści jako „naoczni świadkowie”podpierają pod przysięgą wycofane późniejkłamstwa.Syjoniścichcąmieć jednak jak najwięcej wspólników, chociaż oszukanie, a potem wykorzystanie amerykańskich żołnierzy zasługuje na pogardę.
Liczni amerykańscy żołnierze napotykali po wojnie na straszne sceny. Wielu z nich było oburzonych i wielu skonfundowanych tym, co widzieli. Wtedy do roboty ruszyli misjonarze, którzy fotografowali to, cochcieliidawalitemuteżswoją interpretację. Wtedy też historia ostatniej wojny zaczęła być pisana przez Zwycięzców. Korzyści, jakie osiągnęlisyjoniści z szalbierczychpretensjiholokaustusą olbrzymie. Około cztery miliony Żydów, jako kierowników gospodarstw domowych zgłosiło swe szkody i otrzymało oraz dotychczasotrzymujereparacjeodrządu Niemiec, który był i wciąż jest kontrolowany przez rządy alianckie. Bez tych płatności prawdopodobnienieistniałobydzisiaj państwo Izrael, a na pewno nie otrzymało by w sumie około 200 miliardów reparacji, płaconych przez Amerykę i Niemcy.
Opowiadania o holokauście oswobodziły Żydów od całego krytycyzmu, ukryły ich prawdziwą naturę przez ukazywanie ich jako nieszczęśliwe i patetyczne ofiary, a często także dostarczają wątpliwego dowodu na wszystkie ich doktryny. Każdy bowiem, kto ośmiela się ich krytykować jest monstrualnym nazistą i mordercą niemowląt. Syjoniści także używają tych rzewnych bzdur dla pobudzenia świadomości gojów oraz wywołania u nich poczucia winy i poniżenia.
***
„Nasi agenci zinfiitrują organy opozycji. Obalimy opozycję na jej własnym gruncie”. Neo-konserwatyzm jest znaną syjonistyczną „sprawą”. Syjoniści nie potrafią być prawdziwymi konserwatystami, więc stworzyli sobie swą własną gałąź rzekomego konserwatyzmu, poprzez którą zamierzają wpłynąć na jego resztę. Oni wierzą, że właśnie w niej znajduje się intelektualizm, etyka materialistyczna, konserwatyzm ekonomiczny i „moderacja”, a ostatnią rzeczą, jakiej pragną, jest konserwować (zachować) naszą społeczność i kulturę.
Syjonistyczni „konserwatywni” intelektualiści piszą wysoce wpływowe książki i artykuły, pracują zakładając konserwatyzm i określają parametry konserwatywnego myślenia. Ich pisanie brzmi wprawdzie wystarczająco konserwatywnie, lecz zarysowane nawet nieznacznie, ukazuje pod swą powierzchnią urządzenie do mieszania ras, stronnika ruchu feministycznego, adwokata otwartej imigracji, moralnego relatywistę i całą resztę ich liberalizmu. Teraz, gdy ich liberalizm i komunizm się zawalił, przychodzą z nowymi układami, wciąż pracując nad oszustwem, dominacją i wykorzystaniem znienawidzonych gojów. Wszystko zaś wygląda coraz bardziej, jak żywcem wyjęte z książki George Orwella „Rok 1984” .
Wielka ilość konserwatywnych Amerykanów patrzy z uwielbieniem na syjonistów i akceptuje, albo z powodu zrobionej już – uprzednio „wody z mózgu”, albo obecnie wypływających korzyści politycznych lub zawodowych, ich liczne kłamstwa lub założenia ich liberalizmu. Wielka też ilość Amerykanów popiera podstawowe zasady ruchu feministycznego; inni znowu popierają mieszanie ras lub politykę imigracji.
Ameryka jest potężnym narodem z powodu wyjątkowej, szczególnej, rasowej i kulturalnej polityki, praktykowanej przez naszych przodków; można sobie jedynie wyobrazić, jak wyglądałoby, gdybynasi przodkowie byli obecnymi liberałami. Towszystko jest tak jasne, że ciężko jest wprostzrozumieć,jaktakwieludzisiejszychkonserwatystówpotrafiprzełknąćtyle kłamstw, wierząc iż to, co się dzieje, jest tylko urozmaiceniem tego, co uczyniło Amerykę wielką.
***
Są tacy, którzy zapytają: „Jeśli tezy tego tekstu są prawdziwe, jeżeli syjoniści rzeczywiście są rządcami Ameryki, źródłem i inspiracją komunizmu, ruchu przeciwko kulturze i swoistego liberalizmu oraz mają intencję zniszczyć naszą kulturę i cywilizację – czemu tak niewiele osób to widzi?”
Znacznie więcej ludzi niż by kto myślał, widzi syjonistów takimi, jakimi są. Wielka ilość konserwatystów mówi coraz głośniej o tym, że nasila się „wojna kulturalna” i widzą, że atakowane są „wartości rodziny”. Także mówią, że musimy „odebrać z powrotem Amerykę”. Pytają, skąd nadchodzi ten ziejący nienawiścią atak na naszą kulturę? Pytają, czy biali mężczyźni w Ameryce nagle zdecydowali się nienawidzić swej własnej kultury i samych siebie oraz oddać ją mniejszościom rasowym, kobietom i syjonistom? Tymczasem nadchodzące zło widać wyraźnie, kiedy rozważa się je w kontekście kwestii syjonistycznej.
Jest wiele powodów, dla których sporo ludzi ma kłopot w postrzeganiu tej kwestii, polegającej na kontroli umysłów, oraz dominacji massmediów i uczelni. Jednak większość ludzi ma mały albo żaden bezpośredni kontakt z syjonistami i ich kulturą. Poza tym większość ludzi chce wierzyć, że swój pogląd na świat ułożyli sobie sami. Jest bardzo trudną sprawą przyznać się, nawet przed samym sobą, że zostało się wciągniętym w zasadzkę lub pozwoliło sobie „zrobić wodę z mózgu”. Jest też współczynnik zastraszenia, a syjoniści potrafią zastraszyć każdego, kto im się sprzeciwi. Utarło się, że być antysemitą, to znaczy być potworem, masowym mordercą i człowiekiem, który radośnie morduje dzieci. Że ten, kto się im, albo ich doktrynom otwarcie sprzeciwi, zostanie w wolnej Ameryce publicznie zdemonizowanym i pozbawionym osobowości antysemitą. Ale jak z odkryciem każdego szachrajstwa, gdy się wie, czego się szuka, wszystko nagle staje się kryształowo przejrzyste.
Niektórzy myślą, że nie ma się czym zbytnio martwić, bo Żydzi w wielkiej ilości żenią się z gojami odmiennej płci i wkrótce sami, jako mniejszość zginą. To prawda; dzisiaj prawie 40% żeniących się lub zamężnych Żydów w tym kraju wstępuje w związki z gojami. Ktoś by się spodziewał, że syjonistyczne kierownictwo będzie z tego powodu w stanie paniki; dziwne, że oni jakoś się tym wcale zbytnio nie martwią. Powodem tego, jak wykazało kilkaset lat doświadczeń w Europie, jest to, że Żydzi zwykle po ślubie kontynuują identyczne eugeniczne praktyki (tylko nie do tego stopnia). Oni znajdują i żenią się z najbardziej bystrymi Amerykankami, jakie uda im się znaleźć na studiach, czy w pracy. Oni „wżeniają się” w najlepszy biologicznie trzon gojów. Zwykle przez siłę osobowości oraz społeczną spoistość ich rodzin, większość potomstwa tych mieszanych małżeństw kończy na żydowskiej tożsamości (książka A Certain People, Charles E. Silberman). W końcu, jako konsekwencja tych dziwnych małżeństw, społeczność żydowska aktualnie ulega powiększeniu. Zaś z upływem czasu naród żydowski staje się bardziej „blondyński” i coraz mądrzejszy, a okoliczni, durni goje stają się coraz ciemniejsi i coraz głupsi.
Międzynarodowo syjoniści są wszechobecni i bardzo wpływowi w każdym kraju Zachodniego Świata. Są szczególnie silni w Stanach Zjednoczonych, Francji, Rosji i Kanadzie. Ich liberalizm jest chyba tylko jedną ideologią na zachodzie, a międzynarodowe ambicje nie mają granic. Dawid ben Gurion przewidział, że ONZ ostatecznie przeniesie się do Jerozolimy.
Niektórzy ludzie, którzy rozumieją tę kwestię, mówią, że jest niemożliwością zwalczać skutecznie syjonizm, ponieważ syjoniści stali się zbyt mocni, a ich metody są takie, że nie ma praktycznie metody do dania im odporu w ramach naszego istniejącego systemu politycznego. Ci ludzie twierdzą, że proces ten zaszedł już zbyt daleko i zachodnia cywilizacja oraz biała rasa są skazane na zagładę w każdym razie. Są też tacy, co mówią, że to wola Przeznaczenia, by syjoniści w końcu rządzili światem.
Tym odpowiadamy: „To się jeszcze zobaczy!”. Oczywiście, gdy wybierzemy się szukać kryjówki sparaliżowani strachem przed syjonistami i ich „sklonowanymi szabesgojami”, wtedy na pewno będziemy skazani na zagładę. Lecz jeśli powstaniemy do czynu i zezwolimy zagorzeć w nas tej iskrze wielkości, wtedy możemy przechwycić kontrolę przeznaczenia w nasze ręce. Syjoniści nie tylko mają słabe miejsca; mają je bardzo słabe. Oni sami wiedzą o tym najlepiej i to jest prawdą, której obawiają się najbardziej. To jest też prawdziwy powód, dla którego nie pozwalają siebie nigdy, nikomu krytykować. Są winni i wiedzą o tym. Kiedykolwiek goj potrafi rzeczywiście zobaczyć, czym są, wtedy ich ucisk na niego kończy się bezpowrotnie. Dlatego na nas spoczywa obowiązek zaalarmowania tylu naszych przyjaciół Amerykanów, ilu możemy, o prawdziwej naturze syjonistów i ich programach. Czytelników zachęcamy, aby umieszczali ten tekst lub jego części na popularnych stronach Internetu. Gdy to zostanie zrobione, będzie to poważnym ciosem dla „wiecznego wroga ludzkiego rodzaju”.
My, Amerykanie, stworzyliśmy klejnot, który świeci wciąż pięknym blaskiem na powierzchni ziemi. Obecnie jednak zaczęło się dziać to, co jeszcze niedawno wyglądało na niemożliwe. Coraz bardziej i częściej nasz naród bierze sobie za wzór i zaczyna wyglądać, jak jedna z najgorszych republik Ameryki Łacińskiej. Będzie to jednak nieopisaną tragedią, jeżeli nie będziemy nic robić, wygodnie siądziemy sobie w fotelu i pozwolimy, by ci podli ludzie doprowadzili nas do naszej własnej zguby.”
Choć autorem powyższych wywodów jest Polam, czyli amerykański Polak, jego styl myślenia wykazuje typowe cechy angloamerykańskie.
***
We współczesnej kulturze amerykańskiej istnieje – co prawda, skutecznie marginalizowany – nurt defensywnej myśli antysemickiej, która wysuwa nieraz wcale pomysłowe idee polemiczne. Wiadomo, że Żydzi psychicznie terroryzują swych adwersarzy po prostu zarzucając im „antysemityzm”, na co Anglosasi mają swą odpowiedź. Samuel Francis np. powiada, że „the accusation of „anti-Semitism”, much like those of „racism”, „xenophobia”, „sexism”, „homophobia” etc. is essentially a power trip, an effort to avoid and destroy discussion of substantive issues and deflect it onto an ad hominem level that is impossible to deny or defend against. How do you “prove” you’re not whatever bad name you have just been called? (...) Invocations of such “isms” and “phobias” are invariably signs that those who hurl them have little of substance to say”...
Tenże Samuel Francis jest przekonany: „What is clear in the aftermath of these episodes is that „Jewish power” exists at all only because the gentiles who are supposedly enslaved to it either fail to see it or refuse to resist it. At the slightest breath of air and light, it collapses – which is why anyone who 'talks about it is so quickly damned and silenced as an „anti-Semite.” But what is not clear is why gentiles tolerate Jewish power and Jewish influence at all.” Nic dodać, nic ująć.
Jedną z ulubionych idei antysemitów anglosaskich jest przekonanie o tym, że potomkowie małżeństw mieszanych zawsze są Żydami: najmniejsza domieszka krwi żydowskiej tak zatruwa krew aryjską, że nawet oktogeni czy Żydzi w 1/16 wciąż opowiadają się po stronie semickiej. Nie ma czegoś takiego, jak „Żyd niemiecki” czy „Żyd włoski”, jak nie ma czegoś takiego, jak „końska krowa” czy „koci pies” – Żyd zawsze jest żydowski, i nawet jeśli udaje Aryjczyka, czyni to tylko po to, by w najbardziej odpowiedzialnej chwili zdradzić i przejść na stronę żydowską.
Sir Arthur Keith pisał też, że Żydzi w stosunku do członków swego etnosu kierują się kodem ścisłej tożsamości, solidarności i życzliwości (a code of strong group identity, solidarity and amity), a w stosunku do innych narodów kodem wrogości (a code of enmity).
I wreszcie – jeśli chodzi o teorię antysemityzmu – nie sposób pominąć milczeniem profesora Kevina MacDonalda, wybitnego intelektualisty i erudyty, który w jednym ze swych fundamentalnych dzieł pisze: „Jewish populations have always had enormous effects on the societies in which they reside because of several qualities that are central to Judaism as a group evolutionary strategy: First and foremost, Jews are ethnocentric and able to cooperate in highly organized, cohesive, and effective groups. Also important is high intelligence, including the usefulness of intelligence in attaining wealth, prominence in the media, andeminence in the academic world and the legal profession. I will also discuss two other qualities that have received less attention: psychological intensity and aggressiveness.
The four background traits of ethnocentrism, intelligence, psychological intensity, and aggressiveness result in Jews being able to produce formidable, effective groups – groups able to have powerful, transformative effects on the peoples they live among. In the modern world, these traits influence the academic world and the world of mainstream and elite media, thus amplifying Jewish effectiveness compared with traditional societies. However, Jews have repeatedly become an elite and powerful group in societies in which they reside in sufficient numbers. It is remarkable that Jews, usually as a tiny minority, have been central to a long list of historical events. Jews were much on the mind of the Church Fathers in the fourth century during the formative years of Christian dominance in the West. Indeed, I have proposed that the powerful anti-Jewish attitudes and legislation of the fourth-century Church must be understood as a defensive reaction against Jewish economic power and enslavement of non-Jews. Jews who had nominally converted to Christianity but maintained their ethnic ties in marriage and commerce were the focus of the 250-year Inquisition in Spain , Portugal , and the Spanish colonies in the New World . Fundamentally, the Inquisition should be seen as a defensive reaction to the economic and political domination of these „New Christians”.
Jews have also been central to all the important events of the twentieth century. Jews were a necessary component of the Bolshevik revolution that created the Soviet Union, and they remained an elite group in the Soviet Union until as least the post-World War II era. They were an important focus of National Socialism in Germany , and they have been prime movers of the post-1965 cultural and ethnic revolution in the United States , including the encouragement of massive non-white immigration to countries or European origins. In the contemporary world. organized American Jewish lobbying groups and deeply committed Jews in the Bush administration and the media are behind the pro-Israel U.S. foreign policy that is leading war against virtually the entire Arab world.”
Po opublikowaniu swych książek o psychologii Żydów Kevin MacDonald został obwiniony o „antysemityzm”, a członkowie „narodu wybranego” sprawili, że został otoczony zmową milczenia, przestano publikować jego teksty, o mało nie spowodowano końca jego kariery akademickiej i procesu sądowego o rzekome zniesławienie. Jak zaznaczył Samuel Francis, branie na warsztat tego tematu jest po prostu niebezpieczne.
Profesor Kevin MacDonald w książce Understanding Jewish Influence. A study in Ethnic Activism (Augusta 2004) wymienia podstawowe właściwości Żydów: hiperetnocentryzm (hipernacjonalizm), inteligencję (i, co za tym idzie, zamożność), intensywne życie psychiczne, agresywność.
Jak podaje Kevin MacDonald, Żydzi aszkenazyjscy (czyli ongisiejsi Chazarowie, lud turecki) mają wskaźnik inteligencji 115% czyli, że są nadprzeciętnie inteligentni. Inne badania jednak temu przeczą.
O książkach Kevina MacDonalda ciekawą recenzję opublikował w 2005 roku żydowski intelektualista Henry Makov, który też jest pisarzem kanadyjskim mieszkającym w Winnipeg, wynalazcą popularnej gry „Scruples” i autorem książki A Long Way to go for a Date. Posiada doktorat z literatury angielskiej, nadany przez Uniwersytet Toronto. Jego rodzice byli polskimi Żydami.
W recenzji pt. Żydowski wiek, dostępnej także w internecie, doktor Makov pisze:
„Książka Kevina MacDonalda The Culture of Critique (Kultura Krytyki, 2002) przedstawia wiek XX jako żydowski wiek. Sto lat temu Żydzi byli biednymi ludźmi, żyjącymi głównie w Europie Wschodniej, otoczeni wrogimi narodami. Dzisiaj Izrael jest mocno ustabilizowany na Bliskim Wschodzie, a Żydzi stali się bogatą i najsilniejszą elitą w Stanach Zjednoczonych i innych krajach zachodnich.
Co więcej, według MacDonalda zachodni świat intelektualny został zjudaizowany. Żydowskie wartości i postawy stanowią obecnie podstawę kultury zachodniej. Z powodu głęboko zakorzenionej nienawiści żydowskiej do tradycyjnych wartości zachodniej kultury (np. chrześcijaństwa) spowodowano, że ojcowie (kultury) „czują głęboki wstyd wobec własnej historii, prawie na pewno jest to początek końca kultury i ludzi”.
Głównie żydowskie organizacje promują politykę i ideologię wymierzoną w kierunku kulturalnej spójności, praktykując jednocześnie zupełnie przeciwne działania. Z jednej strony promują wielokulturowość na Zachodzie, ale z drugiej strony upierają się, że Izrael powinien pozostać czystą rasistowsko enklawą dla Żydów.
„Obecna polityka emigracyjna plasuje Stany Zjednoczone i inne kraje zachodnie „na polu gry” w sensie ewolucyjnym, które nie dotyczy innych narodów świata”. MacDonald pisze: „Zwróćcie uwagę, że amerykańscy Żydzi nie mają żadnego interesu w proponowaniu, by emigracja do Izraela była podobnie wielonarodowa, albo... straszą hegemonią żydowską”.
MacDonald mówi, że antysemityzm w Weimarze w Niemczech opierał się na percepcji tego, że „krytyczne analizy żydowskie nieżydowskiego społeczeństwa skierowane były na rozkład więzów spójnego społeczeństwa. Jeden z akademików określał Żydów jako klasyczną partię narodowego rozkładu”.
MacDonald spekuluje, że Żydzi czują się znacznie lepiej w społeczeństwach bez narodowego charakteru. Myślę, że problem jest dużo głębszy. Rozbicie społeczeństwa na wyizolowane komórki indywidualne jest także agendą nowego porządku świata, który usiłuje wyeliminować jakąkolwiek próbę zjednoczonego oporu. Nowy porządek świata jest w swojej kwintesencji przerzuceniem całej siły do międzynarodowej finansjery. Rodzi to pytanie: czy nowy porządek świata jest fenomenem żydowskim? Czy też żydowscy intelektualiści stali się marionetkami w rękach finansjery zarówno żydowskiej jak i nieżydowskiej?
MacDonald koncentruje się na tym, jak żydowscy intelektualiści prowadzeni przez autorytatywne figury stali się przywódcami współczesnego, nowoczesnego życia intelektualnego. Dyskutuje na temat spostrzeżeń Boasa w antropologii, Adorno w socjologii, Freuda w psychiatrii i Derridy w filozofii.
Na przykład „Szkoła Frankfurcka”była „kultem marksistowsko-żydowskim”finansowanym przez milionera Felixa Weila. Mająca znaczny wpływ książka Adorna The Authoritarian Personality (Autorytatywna osobowość, 1950) była sponsorowana przez Amerykańsko-Żydowski Komitet. Przypisuje ona chrześcijańskie represje seksualne uprzedzeniom i przedstawia cechy nieżydowskich grup (włączając w to chrześcijańską religię, patriotyzm i rodzinę) jako oznaki choroby psychicznej.
Rozkład socjalny prowadzi do psychologicznego zamieszania. Społeczeństwo zaakceptowało sposób widzenia Adorno, że nie istnieje obiektywna prawda i prawdziwa rzeczywistość. Każdy jest wyizolowany i inny. Adorno opiera się „próbom wyposażania świata w uniwersalne pojęcia, obiektywizm albo całkowitość przy pomocy jakichkolwiek zorganizowanych pryncypiów, które mogłyby zjednoczyć na stałe społeczeństwo”.
Ten rodzaj postmodernistycznej filozofii sparaliżował współczesną zachodnią kulturę. Zachodnia cywilizacja została wybudowana na założeniu, że prawda jest duchowa, uniwersalna i do poznania. Ostateczną prawdą jest Bóg.
Dzisiejsze uniwersytety zarzuciły poszukiwania prawdy i poświęciły się podobnej do bolszewickiej, socjalnej inżynierii i indoktrynacji. Edukacja w dziedzinie wolnej sztuki jest dzisiaj nie tylko stratą czasu, ale też trucizną. Stoi daleko od zachodnich tradycji, których katami są zachodnie uniwersytety za przyzwoleniem rządu.
Kevin MacDonald, profesor psychologii na stanowym uniwersytecie w Kalifornii, jest wyjątkiem. Jego odważna, niezastąpiona książka ukazuje wywrotowy charakter naszych czasów.
Mówiący nieagresywnym językiem pisarz, podchodzi do tematu w sposób naukowy i posługuje się dużą ilością drobiazgowych przykładów. Na przykład: czy wiedzieliście, że nie-Żydzi znajdują się w przeważającej mniejszości na uniwersytecie Harvard? Stanowią 25% liczby studentów. Azjaci i Żydzi stanowią tylko 5% populacji amerykańskiej, a na Harvardzie jest ich 50%.
„Stany Zjednoczone są na drodze dominacji przez technokratyczne elity Azjatów i żydowskie: biznes, profesjonalistów i media” – twierdzi MacDonald.
Z detalami opisuje rolę Żydów w sponsorowaniu komunizmu, nieeuropejskiej emigracji i NAACP. Dokumentuje duszący ucisk, który Żydzi posiadają nad amerykańskim życiem kulturalnym i ukazuje, jak używa się go do kształtowania postaw amerykańskiego społeczeństwa.
„Na przykład popularny komediowy serial telewizyjny „Wszystko w rodzinie”'... nie tylko ukazał pracującą klasę europejską jako głupców i bigotów, ale także ukazał Żydów w bardzo pozytywnym świetle. Nawet śmiertelny wróg (wszystkich i wszystkiego) Archie Bunker (główny bohater serialu, postać bardzo negatywna) pod koniec 12 roku swojej kariery wychował w swoim domu żydowskie dziecko, zaprzyjaźnił się z czarnym Żydem (pokazanie, że judaizm nie posiada etnicznych konotacji), wszedł w biznes ze swoim żydowskim partnerem, stał się członkiem synagogi, wychwalał swojego bliskiego przyjaciela na żydowskim pogrzebie itd. Zwyczaje żydowskie pokazane są jako „przyjemne i nobilitujące”... Nigdy racjonalnie nie wyjaśnia się antysemityzmu, zamiast tego pokazuje się go jako irracjonalne zło, które musi być zwalczane na każdym kroku”.
Z drugiej strony chrześcijaństwo w filmach zazwyczaj ukazywane jest jako zło, a chrześcijanie jako psychopaci. MacDonald cytuje konserwatywnego krytyka żydowskiego Michaela Medveda, który skarży się, że nie mógł znaleźć ani jednego filmu wyprodukowanego po 1975 roku, w którym chrześcijaństwo ukazane byłoby w pozytywnym świetle.
MacDonald widzi antysemityzm jako rezultat konfliktu interesów. Ale organizacje żydowskie demonizują każdego, kto ma czelność wspomnieć na temat żydowskiej siły. Tają fakt, że rywalizacja żydowsko-chrześcijańska jest bardzo głęboko zakorzeniona w zachodnim społeczeństwie.
W moim przekonaniu ta rywalizacja nabrała szczególnego znaczenia od momentu, gdy kongregacje żydowskie odrzuciły nauki Chrystusa na temat uniwersalnej miłości i ludzkiego braterstwa. Od tego czasu Żydzi stali się socjalnymi i metafizycznymi odludkami, aczkolwiek odludkami z niesamowitą siłą samousprawiedliwiania. Zostaliśmy użyci jako marionetki przez światowe elity władzy, mające zamiar zniszczyć chrześcijańską cywilizację. W tym sformułowaniu można dopatrzyć się modernistycznego trendu XX wieku.
Jak sugerowałem w swoim artykule Do Jews Suffer from False Consciousness? (Czy Żydzi cierpią z powodu fałszywej świadomości?), judaizm jest oparty bardziej na rasizmie niż na religii. Mówi się Żydom, że mamy do spełnienia misję kreowania równości i społecznej sprawiedliwości. Tak naprawdę finansjera używa nas do budowy totalitarnego porządku świata. Finansiści używają socjalistycznych ideałów jako przynęty do przekazywania rządowi, który kontrolują, coraz większej władzy.
Oczywiście nie wszyscy Żydzi są marionetkami nowego porządku świata. Najwięcej marionetek jest wśród nie-Żydów. Rasizm nie ma miejsca w tej debacie. Ale generalnie wierzę, że Żydzi odgrywają wiodącą rolę w modernizmie. Nie jesteśmy światłem ludzkości. Okłamując siebie, okłamujemy innych i powodujemy personalną dysfunkcję i społeczną opresję. Nasza rola w komunizmie jest hańbą (http://www.hoffman-info.com/communist.html). Izrael jest źródłem wstydu. My, Żydzi, musimy odnaleźć siebie i znaleźć dla siebie inną rolę.
Możemy zacząć od czytania The Culture of Critique oraz innych książek trylogii MacDonalda na temat judaizmu jako ewolucyjnej strategii: „A People that Shall Dwell Alone (Ludzie, którzy będą mieszkać samotnie, 1994) i Separation and its Discontents (Separacja i Niezadowolenie, 1998). Wydawca MacDonalda wysłał The Culture of Critique do 40 żydowskich publikatorów i nikt nie napisał recenzji. Podobnie jak w centralnych mediach, nie ukazała się żadna informacja – ani potwierdzenie jego pracy, ani miary naszego zniewolenia.
MacDonald nie sugeruje żadnych rozwiązań. Jednak by zwalczać „nowy porządek świata” narody zachodnie muszą powrócić do swych chrześcijańskich i narodowych korzeni. Grupy rządzące powinny odnowić swoje wartości i tradycje i użyć ich jako łącznika. Mniejszości powinny być witane z otwartymi ramionami, ale nie powinno się dopuścić, by kształtowały społeczeństwo na swój obraz i podobieństwo.
Kiedy się rodzimy, każdy z nas wchodzi na scenę dramatu w progresie. Możemy wyczuwać, że dzieje się coś bardzo złego, ale nie możemy tego wskazać palcem. Naprawdę znajdujemy się w zaawansowanym stadium długoterminowego spisku przewrócenia zachodniej cywilizacji. „Modernizm” w XX wieku był oszustwem, którego zadaniem było ogołocić ludzi z wartości rodzinnych, kulturalnych i religijnej tożsamości, zanim wtrąci się ich w wiek ciemnoty. Zachodnie cywilizacje muszą powrócić do ich chrześcijańskich i narodowych korzeni albo ten dramat nie zakończy się pomyślnie.”
***
Gdybyśmy chcieli wpaść w schematyzm intelektualny, powinnibyśmy byli zaszeregować do klasy rzekomych antysemitów również wielu wybitnych pisarzy i filozofów amerykańskich, takich np. jak Susann Sonntag czy Norman Finkelstein, którzy byli na tyle przyzwoici i na tyle mądrzy, by nad szowinizm żydowski postawić ogólnoludzką solidarność i przyzwoitość, co zresztą stanowi najpiękniejszą i najpowszechniejszą cechę żydowskiej elity uniwersalistycznej. Ale są też „myślący inaczej”. Po II wojnie światowej prezydent USA Harry Truman pisał we wspomnieniach: „Żydzi są bardzo samolubni. Nie obchodzi ich, ilu Estończyków, Łotyszów, Polaków, Jugosłowian czy Greków zostało zamordowanych lub wysiedlonych, liczą się tylko Żydzi, których należy szczególnie traktować. Dajcie im fizyczną, finansową lub polityczną siłę, a natychmiast zapominają, jak ich traktowano i postępują w podobnie bezeceński sposób wobec innych.” Po rozpętaniu globalnego kryzysu gospodarczego w końcu 2008 roku w prasie amerykańskiej i europejskiej, zdominowanej przecież przez element żydowski, zaczęły się pojawiać publikacje o charakterze dosłownie ocierającym się o intelektualny i polityczny antysemityzm. Tak np. w grudniu 2008 roku na łamach ukazującego się w Warszawie periodyku „Dziennik” , będącego własnością koncernu prasowego „Axel-Springer-Verlag”, opublikowano szereg opartych na amerykańskich źródłach materiałów, demaskujących przekręty żydowskich bankierów w USA. Warto zacytować fragmenty tych wymownych tekstów, bliźniaczo podobnych do setek innych opublikowanych w tym czasie na różnych kontynentach. A więc dziennikarz Radosław Korzycki w artykule pt. „Oszustwo wszech czasów” pisał: „W weekend dowiedzieliśmy się, jak poważne instytucje dały się nabrać jednemu człowiekowi: Bernardowi Madoffowi, który jest autorem największego oszustwa w dziejach Wall Street. To między innymi banki BNP Paribas, Santander i Nomura powierzyły mu miliardy dolarów, licząc na wielkie zyski. Madoff, były szef rady nadzorczej NASDAQ i wyrocznia dla wielu inwestorów, stworzył za ich pieniądze piramidę finansową i oszukał na gigantyczną sumę 50 miliardów dolarów. Jeśli zarzuty wobec niego się potwierdzą, byłoby to coś wyjątkowego - oszustwo wszech czasów… W sobotę dziennik „The Wall Street Journal” opublikował listę klientów Madoffa”… Na tej liście okazało się mnóstwo instytucji finansowych i słynnych osób, w tym Żydów, jak np. znany reżyser filmowy Steven Spielberg. Inny dziennikarz Cezary Michalski w tejże gazecie pisał: „Upadek Bernarda Madoffa pociągnie za sobą nową falę giełdowych przecen i bankructw, bo Madoff nie jest kolejną ofiarą globalnego kryzysu. To człowiek instytucja. Jego zdanie liczyło się dla giełdowych graczy tak jak zdanie Greenspana czy Buffeta. (…) Madoff upadł tak, jak kiedyś Gawronik (żydowski oszust mniejszego kalibru, który po okradzeniu Polski w latach 90 ukrył się bezpiecznie w Izraelu). Żeby ratować własną piramidę finansową, zdefraudował pieniądze swoich klientów”… Kolejny autor Dariusz Styczek komentował oszustwa żydowskich bankierów jak następuje: „Założony przez Bernarda Madoffa w 1960 roku Investment Securities był tzw. funduszem hedgingowym. To znaczy, że inwestował fundusze swoich klientów w przedsięwzięcia o wysokim ryzyku, głównie w akcje przebojowych spółek, egzotyczne waluty i rynki surowców. Jednak dopiero w ostatni piątek okazało się, że instytucja założona przez byłego szefa elektronicznej giełdy nowojorskiej NASDAQ bardziej przypomina piramidę finansową niż klasyczny fundusz. Na czym polegała jej działalność? Zyski początkowych udziałowców były finansowane wpłatami kolejnych klientów dopiero co do niego przystępujących. Sam fundusz właściwie nie zarabiał. Madoff przez lata nie miał żadnych problemów z pozyskiwaniem kapitału. Kluczem do powodzenia było przyciągnięcie jak największej liczby zamożnych udziałowców. Kusił ich zyskami przekraczającymi znacznie przeciętną rynkową. W skali roku sięgały one 8 – 12 proc., podczas gdy na lokatach bankowych można było zarobić co najwyżej 2 – 4 proc. Madoff pozyskiwał klientów w bardzo wyrafinowany sposób. Armia jego akwizytorów działała od Nowego Jorku przez Florydę aż po Teksas, gdzie wynajdywali majętnych inwestorów np. na kursach gry w golfa, bądź na przyjęciach dla finansowej śmietanki. Pomagała im znakomita reputacja Madoffa. Udziały w Investment Securities po prostu należało mieć. (…) Żartowano, że jeżeli Madoff okaże się oszustem, to pociągnie za sobą połowę świata”… Okazał się. I pociągnął. Finansowa piramida wartości 64,8 miliardów dolarów runęła, a Bernard Madoff został skazany na 150 lat więzienia, spędził jednak w nim, w komfortowych warunkach, nieznaczną część wyroku.
W tymże numerze „Dziennika” można było przeczytać jeszcze jedną publikację pt. „Słynne przekręty na Wall Street”: „Przez ostatnie kilka lat Wall Street wstrząsnęły dwa potężne skandale, które zburzyły zaufanie inwestorów do giełdy. Pierwszy - afera Enronu - nauczył ludzi, czym jest „kreatywna księgowość”. Drugi - afera Insider - ujawnił handel tajnymi informacjami, dzięki któremu można było kontrolować kursy akcji. Do soboty palma pierwszeństwa należała do afery Ekronu, amerykańskiego giganta energetycznego. Firma przez lata popadała w coraz większe długi. Ukrywała to, tworząc spółki zależne, do których transferowano zadłużenie. Sytuacja spółki matki ładnie wyglądała na papierze, co umożliwiło uzyskiwanie świetnych rekomendacji finansowych i pozyskiwanie nowych pieniędzy z giełdy. Enron wpadał jednak w coraz większe kłopoty, które w końcu doprowadziły do bankructwa. Gdy pod koniec 2001 roku wyszły na jaw, nazbierało się ich 40 miliardów dolarów. Firma ogłosiła upadłość, co gorsza, okazało się, że razem z firmą na dno poszedł fundusz emerytalny pracowników. W ciągu kilku miesięcy cena akcji spadła z 90 dolarów do 61 centów za sztukę.
Innym znanym skandalem była afera Insider. Zamieszani w nią byli pracownicy największych instytucji finansowych, jak UBS, Morgan Stanley i Bear Stearns. Oskarżonym zarzucono przekazywanie poufnych danych o zmianach notowań - dzięki czemu można było przewidzieć spadki i wzrosty na giełdzie. Aferzyści opracowali system kontaktowania się między sobą, aby zatrzeć ślady nielegalnego procederu: wymyślili specjalny kod, a porozumiewali się za pomocą telefonów pre-paid”. Stworzony przez żydowskich spekulantów globalny system nielegalnych interesów i zmasowanych oszustw nie mógł istnieć wiecznie, o czym wiedzieli oczywiście najlepiej oni sami i przygotowali się na ten moment tak świetnie, że tylko na rządzie USA wymusili oszukańczą argumentacją 900 miliardów dolarów pomocy - nie dla wpadających w nędzę zwykłych kredytobiorców ! - lecz dla tychże bankierów, którzy w ten sposób wynagrodzeni zostali za monstrualne nadużycia finansowe, jak też przejęli setki tysięcy drobnych dłużników, którym nikt nie pomógł w spłacaniu lichwiarskich pożyczek zaciągniętych w bankach. Trudno nawet wyobrazić tak kompletny brak wstydu, honoru, przyzwoitości, etyczności u realnych „panów świata”. Ale też takie postępowanie wywołało falę nieukrywanego antysemityzmu.
Nawet w prasie amerykańskiej zaczęły lawinowo ukazywać się artykuły ukazujące Żydów w ogóle w bardzo nieprzychylnym naświetleniu, a jako pretekst zaczęły służyć także rozmaite banalne zdarzenia. Tak np. w dzienniku „New York Daily News” w listopadzie 2008 można było przeczytać następującą notatkę, mającą widocznie na celu złośliwe ukazanie Żydów jako degeneratów i łajdaków bez czci i wiary. „27-letni Yakov Kramer, chasydzki Żyd ze Spring Valley w stanie Nowy Jork, został aresztowany w środę 13 listopada br. w nowojorskim szpitalu „New York Presbiterian Hospital Columbia” , po tym jak pielęgniarka nakryła go na molestowaniu seksualnym jednego z leżących w łóżku pacjentów - stwierdziła nowojorska policja. Kramer, który przedostał się do szpitala bez zezwolenia, odsłonił szpitalną piżamę pacjenta i dotykał jego genitaliów - stwierdziła pielęgniarka. Pacjentem był 72-letni mężczyzna o bardzo słabym zdrowiu, który jednak, choć zszokowany, był w stanie złożyć szczegółowe zeznania. Stwierdził m.in., że zupełnie nie zna napastnika. Przerażona pielęgniarka, która była świadkiem incydentu, natychmiast zawiadomiła służbę ochrony szpitala. Strażnicy przybyli na miejsce o 12:15 po południu, jednak z „niewiadomych ‘‘ przyczyn policję zawiadomiono dopiero po wielu godzinach. Policja wyprowadziła ze szpitala skutego kajdankami Kramera dopiero o 21 godzinie wieczorem i doprowadziła go do posterunku nr 33 w Washington Heights. „Zarzuty dotyczą obrzydliwych czynności ze starszą osobą jako ofiarą, z chorym pacjentem, który nie mógł stawić czoła napastnikowi”, - stwierdził rzecznik policji. Po odbyciu homoseksualnego aktu płciowego z chorym starcem Kramer usiłował wyczyścić zabrudzone ubranie i pozbawić w ten sposób śledztwo materiału dowodowego, który jednak został zabezpieczony przez policję NYPD. „Wszystko wskazuje na to, że nie znał on ofiary, wygląda na to, że po prostu chodził od pokoju do pokoju szukając sposobności” - stwierdził jeden z policjantów.
Rodzina i znajomi Kramera, którzy zgromadzili się gremialnie na posterunku policji, odmówili komentarzy dla prasy, ale ojciec Yakova, Jeremias Kramer z Williamsburga na Brooklynie, powiedział, że „cała ta historia jest nieprawdziwa i głupia, że jego syn jest studentem. W szpitalu, gdzie był umówiony, przebywał razem z żona. Coś musi być nie w porządku, skoro policja aresztuje ludzi w szpitalu. To jest nienormalne, to jest jakaś pomyłka albo przejaw antysemityzmu pielęgniarek i policjantów”… Nie do wiary, że tego rodzaju zjadliwy tekst mógł być opublikowany na łamach „NY Daily News” . Ale przecież trudno byłoby posądzać o antysemityzm żydowskich dziennikarzy tego periodyku. Tak więc złodziejskie machinacje żydowskich kapitalistów mogą naprawdę inicjować bardzo niebezpieczne nastroje antysemickie i to nawet tam, gdzie wydają się one wprost nie do pomyślenia.
***
Na przełomie lat 2007/2008 szereg pism w USA opublikował tekst Marka Glenna pt. „Żydzi prześladują chrześcijan” , w którym można było przeczytać:
„Około 200 przywódców chrześcijańskich syjonistów z Ameryki, Europy, Afryki i Azji zebrało się w izraelskim Knesecie (sejmie), żeby przepraszać Żydów za ich 2000 lat prześladowania.
Dobrze nagłośniona w środkach masowego przekazu ceremonia miała miejsce pod przywództwem stowarzyszenia Kongresu Przyjaciół Chrześcijańskich Izraela zorganizowanego do wspierania politycznego państwa żydowskiego.
Część oświadczenia popierającego Żydów była następującej treści:
„W imieniu milionów Chrześcijan błagamy was o przebaczenie za nasze nieprawości i przestępstwa kryminalne przeciw narodowi żydowskiemu w historii Chrześcijaństwa. My grzeszyliśmy przeciw Bogu i przeciw wam. Tak wiele wam zawdzięczamy. Przez was Pan Bóg dał nam Pismo Święte, przez co my mamy spuściznę, nadzieję i wskazówki do życia. Jesteście wielkim skarbem w oczach Boga. Jesteście Jego wybranym narodem”.
Jest jednak niezbitym faktem, że Izrael powstał dzięki Anglii, Stanom Zjednoczonym i Niemcom. Należy wątpić, że to czołganie się i bicie się w piersi z okrzykiem mea culpa (moja wina) polepszy stosunki chrześcijańsko-żydowskie w Izraelu, gdzie się narodził Jezus Chrystus i utworzył już 2000 lat istniejącą religię.
Przy tym nie zapominajmy, że Izrael stał się bazą międzynarodowych gangsterów, ośrodkiem nieokiełznanej prostytucji, narkotyków, handlu ludźmi, prania brudnych pieniędzy i wielu innych nieprawości, które się dzieją pod okiem rządu izraelskiego.
Rząd izraelski udaje, że jest przyjazny Chrześcijaństwu i zgadza się z zasadami nauki Kościoła. Czyny jednak świadczą o czymś innym.
Przed powstaniem Palestyny kościoły były zwolnione od podatków. Teraz władze izraelskie przysyłają wysokie nakazy płatnicze. Wydawnictwa chrześcijańskie oraz programy radiowe i telewizyjne ledwie dyszą i mają wielkie kłopoty z odnowieniem licencji. Na porządku dziennym są ataki, zniewagi i pobicia. Nagminne są wybijania okien, kradzieże, podpalenia, rozbijania statuł, balustrad, schodów, krzyży itd.
Ataki na Chrześcijan, ich kościoły i symbole gwałtownie się zwiększają. Coraz częściej są podkładane bomby, ostrzeliwanie kościelnych budynków i miejsc świętych. Zaznacza się dążenie do zatarcia imienia Jezusa w Ziemi Świętej. Ten terror jest uprawiany przez przybyłych ze Wschodniej Europy marksistów, którzy nazywają siebie „Boskimi wybrańcami”.
Dla nich celem ataków stało się wszystko, co chrześcijańskie: kapłani, zakonnice, kościoły, cmentarze, Pismo Święte, obrazy, witraże – wszystko, co nie miało żydowskiego charakteru.
Wkrótce po powstaniu państwa żydowskiego zostało uchwalone prawo przeciw innym religiom zakazujące nawracania żydów.
Prawo to przewidywało 5 lat więzienia za jego nieprzestrzeganie.
Ataki terrorystyczne zdarzają się coraz częściej. Ostatnio miało miejsce następujące zdarzenie. Do samochodu zatrzymanego na czerwonym świetle, prowadzonego przez prawosławnego greckiego księdza zbliżył się starszawy Żyd w jarmułce stukający do okna.
Gdy prawosławny duchowny otworzył okno, Żyd plunął mu w twarz. Takie wypadki są na porządku dziennym.
Kilka dni później student szkoły rabinackiej opluł krzyż niesiony przez ormiańskiego arcybiskupa w czasie procesji w pobliżu kościoła Grobu Pańskiego w Jerozolimie na oczach stojącego rabina, który zupełnie nie zareagował.
Również niedawno 13 biskupom austriackim zabroniono się modlić przy Zachodniej Ścianie Jerozolimy przez rabina, który nadzoruje to miejsce, bo odmówili zdjęcia krzyża z ich piersi, co rabin uznał za zniewagę.
Większość Chrześcijan mieszkających w Izraelu podczas religijnych festiwali, jak podczas obchodu święta Purim, zamykają się w mieszkaniach, bojąc się spotkania z bandą rozwydrzonych, pijanych żydowskich ekstremistów.”
***
Na skrajności anglosaskiego antysemityzmu Żydzi odpowiedzieli w takimże skrajnym i nielogicznym stylu.
Według oficjalnej, rządowej(!) wykładni, przyjętej w 2007 roku, antysemityzmem jest: (przypominamy jeszcze raz te 12 cech):
1. że antysemickie jest jakiekolwiek twierdzenie, że mniejszość żydowska kontroluje rząd, media i międzynarodowe finanse oraz handel;
2. że antysemityzmem jest ostra krytyka Izraela;
3. że antysemityzmem jest krytyka byłych i obecnych przywódców Izraela;
4. że antysemityzmem jest krytyka talmudu, kabały, literatury i religii żydowskiej;
5. że antysemityzmem jest krytyka lobby Izraela i uległości wobec niego rządu USA;
6. że antysemityzmem jest krytyka Żydów-syjonistów za popieranie globalizmu;
7. że antysemityzmem jest krytyka Żydów z powodu ukrzyżowania Chrystusa;
8. że antysemityzmem jest krytyka dokładności sześciu milionów ofiar Holokaustu;
9. że antysemityzmem jest krytyka Izraela jako państwa rasistowskiego;
10. że antysemityzmem jest twierdzenie, że działa „konspiracja syjonistyczna”;
11. że antysemityzmem jest twierdzenie, że Żydzi wywołali rewolucję bolszewicką;
12. że antysemityzmem jest krytyka jakiegokolwiek indywidualnego Żyda.)
Taka poszerzona definicja otwiera drzwi do wprowadzenia w USA reżymu „syjonofaszystowskiego”, w którym Żydom urzędowo gwarantuje się pozycję nie tylko ponad innymi narodowościami, ale i ponad prawem amerykańskim. Tak uprzywilejowana zaś pozycja jest kompletnym zaprzeczeniem demokracji i tradycyjnego w tym kraju równouprawnienia obywateli. Nie dziwi więc, że profesor Iwo Cyprian Pogonowski napisał: „Dzięki tym sprecyzowaniom, biuro do spraw globalnego antysemityzmu przy departamencie stanu USA klasyfikuje jako antysemitów autorów dzieł literatury światowej włącznie z Szekspirem, jak i wielu przywódców chrześcijańskich, począwszy od Ojca Świętego Papieża Grzegorza IX, który w 1238 roku, potępił Talmud jako tekst bluźnierczy i świętokradczy przeciwko Chrystusowi i Jego Kościołowi.
Znowu Żydzi, wyznawcy „kultu zagłady i zemsty” w tradycji „oko za oko, ząb za ząb”, perfidnie posłużyli się wyrażeniem „antysemityzm” w walce o wyższość i panowanie Żydów nad innymi ludźmi. Tak więc wyraz „antysemityzm” jest używany nawet w ramach działalności departamentu stanu USA, jako broń w walce szowinistów żydowskich o wyższość Żydów nad nie-Żydami w ogóle, a w szczególności, wyższości Żydów nad ludźmi broniącymi się przed żydowskim ruchem roszczeniowym.”
ROZDZIAŁ IX.
METODA CHAZAREJSKA: OD TRWANIA DO PANOWANIA
W rozdziale szóstym niniejszego opracowania poruszyliśmy temat Chazarii, obecnie spróbujemy rozważyć kilka kolejnych aspektów tego zagadnienia, często podnoszonego przez znawców przedmiotu. A więc Państwo Chazarów, czyli tureckojęzycznych Aryjczyków, którzy z pogórza Ałtaju przenieśli się na teren między morzem Kaspijskim a Czarnym, powstało w VII wieku, a przestało istnieć w X. Jego mieszkańcy wyznawali chrześcijaństwo, islam oraz tengrianizm, monoteistyczną religię Turanu, znaną już w VI wieku p.n.e. , której symbolem był równoramienny krzyż. „Chazarami” początkowo (za perskiego króla z aryjskiej dynastii Achemenidów Cyrusa II Starszego, zwanego słusznie Wielkim, który zginął w 529 roku p.n.e. w wojnie ze Scytami, ale przedtem stworzył olbrzymie imperium, będące postrachem świata) nazywano gwardię przyboczną tego monarchy. Liczyła ona równo tysiąc bojowników, złożonych wyłącznie z młodych mężczyzn rasy nordyckiej. To jądro armii perskiej zwano „nieśmiertelnymi”. Składało się ono z konnych łuczników, ubranych w posrebrzane kolczugi i hełmy i nazywanych dlatego „białą gwardią” króla. Wewnątrz tej jednostki obowiązywał specyficzny kodeks honorowy, oparty na żelaznej dyscyplinie i na niewzruszonej wierności władcy. Oddział ten nigdy się nie cofał i nie uciekał z pola walki, zawsze szedł w awangardzie wojsk perskich. Rekrutował się prawdopodobnie z jednego z aryjskich plemion Ałtaju, które w późniejszym czasie przeniosło się właśnie na wymienione powyżej międzymorze, tworząc w VII wieku nowej ery silne i prężne państwo.
W IX wieku, gdy Żydzi zostali wypędzeni z Iranu i Bizancjum za swe zdrady i zdzierstwa, zwrócili się z prośbą o współczucie do Państwa Chazarskiego, a ono okazało prześladowanym życzliwość i gościnność. Ci zaś natychmiast zaczęli i tutaj uprawiać swój narodowy proceder, czyli lichwę. Po paru dziesięcioleciach stali się wierchuszką ekonomiczną tego kraju, a potem, stosując znane sobie metody, przechwycili także władzę polityczną. Bez najmniejszych też zahamowań i skrupułów zabrali się do skóry naiwnych gospodarzy kraju, którzy, doprowadzeni do skrajnej nędzy, powoli stawali się gośćmi we własnym domu.
Idzie o to, że od pewnego momentu, gdzieś jeszcze przed narodzeniem Chrystusa, elity żydowskie zaczęły opanowywać sztukę nie tylko przetrwania, lecz zwyciężania, zgodnie zresztą z postulatami, które sami umieścili w „Pięcioksięgu Mojżeszowym”. Starą metodę, polegającą na korumpowaniu władców i wyższych urzędników, aby nie przeszkadzali w uprawianiu lichwy, uznali w pewnej chwili za nie tylko niepewną, ale i niewystarczającą. Teraz poszło nie o przekupienie i udobruchanie gojów łapówkami, lecz o przejęcie pełni władzy w ich państwach i rządzenie w nich, jak się żywnie podoba. Na podstawie badań porównawczych można zaobserwować następujące etapy tej metody. 1. Wejście do cudzego domu, grając na współczuciu, litości, ludzkiej solidarności, nadziei na zysk. 2. Opanowanie pieniądza w gościnnym kraju, osiągnięcie daleko posuniętej dominacji ekonomicznej. 3. Obsadzenie swoimi ludźmi takich sfer jak zawody prawnicze, lekarskie, związane z obiegiem i kontrolą nad informacją, instytucji religijnych, a później także mediów. 4. Przejęcie pełni władzy w państwie stosując zawsze nośne hasła braterstwa, równości, sprawiedliwości, wolności itp. 5. Narzucenie kompletnego zniewolenia gojom, z tym, aby ograniczyć całą ich aktywność do walki o chleb powszedni i przetrwanie, tak, aby już nie mieli ani czasu, ani sił nawet do myślenia o sprawach szerszych. 6. Utrzymywanie swego absolutnego panowania, opartego na wyzysku, przymusie i terrorze państwowym.
W ciągu wielu stuleci judaistyczne elity opracowały i doprowadziły do perfekcji socjotechnikę przejmowanie władzy (opisaną szczegółowo m.in. w „Talmudzie” i „Zocharze”) w dowolnym kraju przez przekupstwo, aranżowanie niepokojów społecznych, powstań, rebelii, rewolucji, jak też przez przeprowadzanie tzw. „wolnych wyborów”, stosując oszustwa, kłamstwa, manipulację, propagandę nienawiści, aby naszczuć na siebie nawzajem różne warstwy społeczne i narody. Najważniejsze w tym procesie to zlikwidowanie lokalnych elit narodowych i zastąpienie ich „wybranymi”. Realizując ten program Żydzi współpracują ponad granicami odnośnych krajów i wspólnie finansują swe akcje. Nie jest to trudne, gdyż – jak pisze profesor Lew Gumilow – „Żydzi już wówczas, w VIII wieku stanowili rozsiany po całym świecie i bajecznie wzbogacony superetnos”. Cały ten proceder daje się znakomicie prześledzić już na przykładzie Kahanatu Chazarskiego, którego naiwni, prawdomówni, prostolinijni i szlachetni mieszkańcy, hołdujący cnotom rycerskim, ani się obejrzeli, jak znaleźli się w „wilczym dole”. Lew Gumilow pisze: „Żydowscy władcy Chazarii nie dbali o interesy swych poddanych. Ich carowie takiego celu przed sobą nie stawiali, rozprawiali się z wewnętrznymi wrogami judaizmu, a nie Chazarii. Po zlikwidowaniu kościelnej organizacji chrześcijan zakazali ją restytuować. W 854 roku Chazarowie wyznający mahometanizm zostali zmuszeni emigrować do Zakaukazia”… Murad Adży odnotowuje, iż przed żydowskimi przełożonymi Chazarowie musieli padać na twarz. A rodzinom, które wyznawały zoroastryzm i tengrianizm, konfiskowano dzieci i sprzedawano jako niewolników na bazarach Wschodu. „Rdzenna ludność Chazarii, pozbawiona nawet tej organizacji, jaką daje gmina wyznaniowa, była kompletnie bezbronna w obliczu groźnych poborców podatkowych i najemników, obcych pod względem krwi i wyznania”… Gdy wybuchło powstanie przeciwko tym zdziczałym rządom, żydowskie władze wynajęły za pieniądze Pieczyngów i kazali im zastosować wobec nieposłusznych Chazarów taktykę sprzed kilkunastu stuleci: zrównano z ziemią setki wsi i dziesiątki miast, wymordowano dziesiątki tysięcy dzieci, kobiet i starców. Dlatego, że poważyli się opierać Żydom, bo przecie „Talmud” powiada:„Nie-Żyd, czyniący zło Żydowi, czyni tym samym zło samemu Bogu, obrażając w ten sposób Jego majestat, musi tedy zostać uśmiercony”. Z „Pięcioksięgu” dowiadujemy się, że podczas podboju Ziemi Kananejskiej Hebrajczycy zastosowali tam doktrynę „wojny totalnej”. Jeńców nie brano. Zostało to surowo zakazane, podobnie jak oszczędzanie kobiet i dzieci. Co więcej, wybijano nie tylko wszystkich ludzi, ale i zwierzęta domowe należące do lokalnej ludności – precedens, zdaje się, niespotykany ani przedtem, ani potem całych dziejach rodzaju ludzkiego. Filistyni zostali doszczętnie wymordowani przez Hebrajczyków (co „Pięcioksiąg” gloryfikuje), pozostawili po sobie tylko nazwę ich ojczystego kraju – Palestynę, a ci, których obecnie bombardują Izraelczycy, to zupełnie inny naród. [Semiccy Amalekici, Moabici, Idumejczycy zostali wchłonięci przez etnos żydowski; gdy więc rabini ich do dziś podczas nabożeństw w synagogach przeklinają, przeklinają swych rodaków i samych siebie]. I jeszcze jeden szczegół etnopsychologiczny: w 615 roku Persowie po raz kolejny zajęli Jerozolimę i wzięli tam do niewoli od 62 do 67 tysięcy chrześcijan. Ponieważ przepędzenie ich do Persji przez rozległą Pustynię Syryjską byłoby prawie niemożliwe, zaczęli tedy Persowie swój „żywy towar” za bezcen wysprzedawać. „Wiedzeni zaś nienawiścią do chrześcijan Żydzi kupowali ich za marny pieniądz i mordowali” – jak donosił później kronikarz znany jako Anonim Syryjski. Tak tedy litość niewiele miała do powiedzenia, gdy szło o walki etniczne i wyznaniowe czy też pieniądze.
Powracając do średniowiecznej Chazarii zaznaczmy, iż car żydochazarejski miał cztery tysiące gwardii przybocznej, złożonej z Pieczyngów, Turków, Chorezmijczyków, Berberów. Ta część „nomenklatury” razem z rodzinami żyła w dostatku, a nawet w przepychu. W Wołdze łowionotakże dla nich„czerwoną rybę, smaczniejszą niż mięso tłustego jagnięcia i mięso kurczaka”. Sami zaś rdzenni Chazarowie, udręczeni pracą ponad siły i nieludzkim wyzyskiem, nie byli w stanie zaradzić złemu losowi. Prócz elitarnej gwardii przybocznej w Itilu, stolicy kraju, stacjonował najemny korpus liczący w X wieku od 7 do 12 tysięcy oficerów i żołnierzy (plus ich żony i dzieci!). Starczało to, by trzymać w ryzach całą ludność kraju, stosując bestialskie metody pacyfikacyjne. „Płacąc żołnierzom wysoki żołd, władze żydochazarejskie wysuwały wobec nich oryginalny wymóg: wojsku nie wolno było ponosić porażek. Niewykonanie zadania bojowego, np. ucieczkę z pola walki, karano śmiercią. Wyjątek czyniono tylko w stosunku do dowódcy i jego zastępcy, o ile byli nie najemnikami, lecz Żydami. Ale za to podlegał konfiskacie ich majątek, żony i dzieci, którymi na ich oczach car obdarowywał swych przybliżonych. Jeśli jednak nie było żadnych okoliczności łagodzących, to i im odbierano życie” – powiada profesor Gumilow. W żadne analizy konkretnej sytuacji nie wdawano się, najemnych żołnierzy i oficerów (Arabów, Słowian, Germanów, Bizantyńczyków i in.) traktowano nie jak ludzi, lecz jak rzeczy czy bydło: wam dobrze płacą, więc róbcie należycie to, co do was należy. Według zasady: „Płacę, więc wymagam!” W owym czasie ani Bizantyjczycy, ani Arabowie, ani Persowie, ani Słowianie, ani Germanie nie traktowali nawet swych psów i koni w tak bestialski sposób, jak żydowska nomenklatura traktowała rdzennych Chazarów, na ktorych pasożytowała. „W państwie zwanym w IX – X wieku Kahanatem Chazarskim Chazarowie stanowili najbardziej uciśnioną mniejszość. W porównaniu z Chazarami Alanowie, Burtasowie, Sawinowie i Guzowie byli niemal wolnymi obywatelami, chorezmijscy najemnicy – warstwą uprzywilejowaną, członkowie zaś wspólnoty żydowskiej – klasą panującą, choć przecie i wśród nich nie brakowało ludzi biednych”. Skąd jednak trwająca w nieskończoność tak uderzająca bezradność ludności tutejszej? Lew Gumilow notuje: „Nie wolno Chazarów obarczać winą za ten stan rzeczy, ponieważ ich położenie było nie tylko trudne, lecz wręcz beznadziejne. Każde powstanie przeciwko rządowi dysponującemu regularnym wojskiem było skazane na klęskę”. Represje wobec buntowników i ich rodzin były tak radykalne, że mało kto ważył się nawet coś powiedzieć przeciw straszliwemu systemowi.
Znamienne przy tym, iż Żydzi chazarejscy nie zabraniali swoim córkom wychodzić za mąż za co znaczniejszych Chazarów. „W końcu dzieci z mieszanych małżeństw żydowsko – chazarskich, a nawet sami rodowici Żydzi w X wieku zaczęli nazywać siebie Chazarami. Dlatego arabscy geografowie odróżniali Chazarów „czarnych” od Chazarów „białych”, jako dwa różne etnosy, obok siebie żyjące w jednym państwie”. O ile bowiem rdzenni Chazarowie mieli niebieskie oczy, jasne włosy i cerę, byli więc „biali”, o tyle Żydzi należeli w większości do tzw. typu „armenoidalnego”, mieli włosy czarne, ciemne oczy i cerę, byli więc według podróżników arabskich „czarni”. Charakteryzowała ich też specyficzna żydowska mimika. Profesor L. Gumilow odnotowuje: „Starożytni Żydzi, będąc etnosem monolitycznym, przedstawiali jednak sobą różnorodność antropologiczną. Ci, którzy wyszli z Uru Chaldejskiego reprezentowali typ sumeryjski: niewysokiego wzrostu, krępi, o rudawych włosach i cienkich ustach. Negroidną domieszkę spowodowało przebywanie w Egipcie. Semici – wysocy, postawni, o prostym nosie i wąskiej twarzy – to domieszka starożytnych Arabów i Chaldejczyków. Większość jednak Żydów reprezentuje typ armenoidalny, dominujący w Kanaanie, Syrii, Małej Azji; właśnie taki, jaki dziś jest uważany za żydowski. To rasowe urozmaicenie wskazuje tylko na złożoność procesu żydowskiej etnogenezy, lecz nie dotyczy diagnostyki etnicznej”. Dlatego mówiąc o Chazarii należałoby, być może, jak to proponuje Gumilow, wprowadzić do obiegu naukowego dwa pojęcia: „Żydochazarowie” i „Tiurkochazarowie”. Pierwsi należeli do rasy semickiej, drudzy do aryjskiej.
Raz do roku, przy okazji świeta państwowego, rdzennym Chazarom okazywano ich rzekomego cara (beka, malika), jakoby Chazara, choć faktycznie mieszańca zrodzonego przez żydowską matkę, aby zademonstrować, że władza w państwie należy do autochtonów, do „prawdziwych Chazarów”. Chcąc nie chcąc mieszkańcy musieli akceptować ten nienaturalny, wręcz schizofreniczny, stan rzeczy, choć wielu rozumiało, że ma do czynienia z bezczelnym oszustwem.
Żydowscy władcy Chazarii płacili najemnikom w wojsku i poborcom podatków żołd wręcz niewyobrażalny w ówczesnym świecie, wyciskając z ludności chrześcijańskiej równie niewyobrażalnie wysokie podatki. W ten sposób rdzenna ludność Chazarii sama finansowała swe niewolnicze położenie. (Rzuca się w oczy uderzające podobieństwo między zjudaizowaną Chazarią X wieku a zjudaizowaną Rosją, czyli ZSRR, wieku XX. I tam i tu wściekle zwalczano religię chrześcijańską i islam jako ostoje ducha narodowego, zabijano kapłanów i ludzi niezależnie myślących. NKWD złożone przeważnie z „osób kaukaskiej narodowości” pełniło funkcje bliźniaczo podobne do najemników Żydochazarii, czyli bestialsko mordowało ludzi z powodu najmniejszego podejrzenia o nieposłuszeństwo (nieprawomyślność, niepoprawność polityczną); podczas zaś tzw. „wielkiej wojny ojczyźnianej” zarówno za ucieczkę z pola walki, jak i pójście do niewoli („sowietskije sołdaty nie sdajutsia”!) – tak jak w Chazarii – stosowano karę śmierci. Tak jak sowieci dbali wszędzie o ochronę „zdobyczy socjalizmu”, czyli o zachowanie dyktatury żydokomunistycznej, tak tysiąc lat wcześniej oligarchowie żydochazarejscy dbali o swych współłwyznawców na całym świecie. „Gdy gdzieś około roku 922 – 923 muzułmanie zburzyli synagogę w mieście Dar-al -Babunadż, car chazarski zburzył ostatni minaret w stołecznym Itilu i kazał pozabijać muedzinów, przy tym wyznał: „Gdybym się nie obawiał, że w krajach islamu nie pozostanie żadnej niezburzonej synagogi, koniecznie bym nakazał także zburzenie meczetu”.].
Bardzo swoiste stosunki łączyły już wówczas chazarskich Żydów z germańskimi Normanami, którzy od roku 882 do 944 panowali także w Kijowie. Wówczas to po raz pierwszy w dziejach Europy zawiązał się żydogermański sojusz skierowany przeciwko chrześcijańskim ludom słowiańskim i romańskim. W IX wieku wierchuszka chazarejskich Żydów zwąchała się z pogańskimi Normanami i wspólnie z nimi łupiła Sławian, Krywiczów, Polan, Wiatyczów, Siewierzan. O ile jednak w IX wieku oligarchia judeochazarejska układała się z Normanami o podział Europy Wschodniej, o tyle na początku X była już panem prawie całego tego kontynentu. W 848 roku Normanowie rozgrabili i spalili francuskie Bordeaux dzięki zdradzie tamecznych Żydów, którzy podstępnie otworzyli bramy miasta przed wrogiem. Takie historie powtarzały się wielokrotnie. W potęgę rośli zarówno pogańscy Germanie, jak i Żydochazaria. Daninę żydowskiemu państwu nad Wołgą płacili m.in. Siewierzanie, Wiatyczowie, Maryjcy, Czuwaszowie, Wołżańscy Bułgarzy, Mordwini. „Kijowscy Polanie jednak, wbrew temu, co pisze kronikarz, haraczu chazarejskiemu carowi nie płacili. W Kijowie siedzieli Dir i Askold, w prostej linii potomkowie Kija”… To było apogeum potęgi „czarnych” Chazarów. W 932 roku car Aaron zwyciężył Alanów i zmusił ich do zrzeczenia się chrześcijaństwa. Lecz czasy się zmieniały, i to za sprawą Rusi. W 867 roku nastąpił chrzest Kijowa, Czernihowa i Perejasławia. Odtąd między skandynawsko – słowiańską Rusią a żydowską Chazarią zapanowała wrogość i rozgorzały nie ustające wojny, toczone ze zmiennym powodzeniem. Przez szereg lat Żydom udawało się skutecznie podjudzać i szczuć na siebie nawzajem różne ludy słowiańskie, a Kijów został obrócony w perzynę przez generała Pesacha. Z ówczesnych kronik wynika, że nieubłaganymi wrogami żydowskiej potęgi byli też Osetyńscy, Dagowie, Czerkiesi, a szczególnie Węgrzy. Lecz na nich car Aaron bardzo zręcznie podpuścił Bułgarów, słowiańskich Uliczów i Tywerców, jak też Pieczyngów, którzy, podczas gdy Madziarzy walczyli z Żydami w dalekim stepie, zajęli ich siedziby i doszczętnie wyrżnęli ich żony i dzieci. Zrozpaczeni Węgrzy musieli odtąd pozostawić Wielki Step i przenieśli się na zawsze do Panonii. W końcu jednak wojownicza, chciwa i perfidna Żydochazaria została nie tylko pokonana, ale i zniesiona. W 965 roku książę Kijowa Świętosław w sojuszu z lechickimi Wiatyczami zaskoczył chazarejskich Żydów nieoczekiwanym nocnym uderzeniem z kierunku, z którego władcy Itilu zagrożenia się nie spodziewali. Już w pierwszych chwilach walki obrońcy zupełnie się pogubili i załamali pod impetem Rusi. Zamiast walki nastąpiła krwawa rzeź nie znająca ani litości ani granic, żydowscy lichwiarze i urzędnicy bowiem przedtem tak się dali wszystkim we znaki, że nie było nikogo, kto by ich nie nienawidził. Żałosnym resztkom pod przykryciem nocy udało się wymknąć ze swych grabionych i palonych pałaców i wspaniałych domostw oraz uciec i ukryć się w Dagestanie, dając początek tzw. „górskim Żydom” (od nich wywodzący się superzłodziej Borys Berezowski określał swą narodowość jako „Gorec” czyli „Góral”). Garstka innych dostała się do greckiego wówczas Krymu, gdzie się nazwała Karaimami lub Krymczakami. Ani jedni jednak, ani drudzy nie mieli już żadnego znaczenia i trudnili się odtąd nie lichwą czy wojenką, lecz pracą na roli i rzemiosłami, w których osiągnęli zresztą fantastyczne mistrzostwo i kunszt. „Biali” Chazarowie cieszyli się z uwolnienia spod kilkowiekowego jarzma, a później stali się częścią składową etnosu wielkoruskiego. Oligarchowie zaś żydowscy - jak piszą rosyjskie publikatory - po wsze czasy nabrali nieubłaganej nienawiści do tzw. Świętej Rusi i „PAX ROSSICA” („Russkij Mir”) notorycznie podjudzają przeciwko niej cały świat, chcąc pomścić klęskę 965 roku.
***