Czytelniku,
Mamy sąsiada dziś noszący nazwę Białoruś, z którym mamy wspólną historię. Czy na stopie handlowej można ? Można
Henryk Siodmok na konf. "Polska -
Białoruś, wspólne dziedzictwo, wspólna odpowiedzialność"
Ponieważ po II wojnie światowej i nowym rozdaniu sytuacja wygląda tak jak wygląda. Dziś kiedy kapusie warszawskie próbowały zrobić przewrót, ale który się nie udał i to jaki jest dziwny zbieg okoliczności, że ten przewrót uniemożliwili Białorusini pochodzenia polskiego, gdyż na czele ich służb stoi dwóch Polaków braci. Dziwne są sploty naszej historii. To jedno im wyszło. Ale pozostaje historia, gdyż kierownik tego białoruskiego PGR – u ma przeszłość sowiecką i po prostu trzeba to brać pod uwagę. W porównaniu z wystruganym z banana żydkiem z Ukrainy wybranym w „demokratycznych” wyborach nie dał sobie rozwalić kraju.
Ale od czasu do czasu zaczyna coś tam bredzić o walce z faszystami i Armii Czerwonej. Po naszej stronie mamy urząd Ministerstwa Spraw Zagranicznych, na którego czele stoi też żydek Pan Rau, który powinien przynajmniej w teorii dysponować wiedzą historyczną od swoich pracowników. My to chyba już głupszych żydków już dostać nie mogliśmy.
Warto przypomnieć historię obozu w Kołdyczewie, gdyż ta historia jest jedną z wielu ciemnych kart Białorusii z II wojny światowej.
Wiosna 1942 r na obszarze byłego majątku ziemskiego Kołdyczewo, należącego przed wojną do Państwa Szalewiczów ( którzy zostali wywiezieni na Wschód podczas pierwszej okupacji sowieckiej) położonym między Baranowiczami, a Nowogródkiem utworzono obóz.
Stał się on największym na obszarze byłego województwa nowogródzkiego miejscem zagłady.
Jesienią 1942 r dokonano w Kołdyczewie pierwszej masowej masakry Polaków.
Załogę obozu stanowili białoruscy funkcjonariusze SD, komendantem został niemiecki oficer FRITZ vel FRANTZ JORN, a szefem straży obozowej Białorusin – Sergiusz Bobko, któremu w 1942 r Waldemar Amelung, kierujący baranowskim SD polecił zorganizowanie obozu.
Jednym z wielu przykładów jest aresztowanie około 120 Polaków w Słonimiu i jego okolicach 29 czerwca 1942 r.
Zatrzymywania przeprowadzono na podstawie specjalnych list imiennych, przygotowanych uprzednio przez działacza BNS, czyli Białoruskiej Samopomocy Ludowej – Grzegorza Zybajkę.
Wg ustaleń historyka Jerzego Grzybowskiego, Zybajło brał osobiście udział w aresztowaniach. Na marginesie należy dodać, że ów kierownik BNS-u w Słonimszczyźnie już w lutym 1942 roku skierował list do Słonimskiego gabinetu komisarza, w którym stwierdził min.
„Mniejszość Polska za wszelką cenę usiłuje przeszkodzić zbliżeniu się władzy niemieckiej i narodowi niemieckiemu z narodem białoruskim. Opanowawszy wszystkie stanowiska w aparacie cywilnym i miejskim, w zakładach pracy i przedsiębiorstwach rolniczych. Polacy prowadzą sabotaż (..).
Tylko zdecydowana czystka urzędników publicznych z elementów polskich jest w stanie odebrać im poczucie bezkarności i powstrzymać polską szowinistyczną propagandę wymierzoną przeciwko narodowi niemieckiemu i białoruskiemu.”
Natomiast okupacji sowieckiej 1939 – 1941 Grzegorz Zybajło był współpracownikiem NKWD.
Większość zatrzymanych w Słonimiu została następnie zamordowana.
I takich przypadków była cała masa.
Wg ustaleń sowieckich, w okresie od wiosny 1942 r do końca czerwca 1944 r białoruska załoga w Kołdyczewie wymordowała 22 tys ludzi. Byli to w większości obywatele RP Żydzi, Polacy, Białorusini, a także jeńcy sowieccy i czerwoni partyzanci, których zgrupowania działały na Nowogrodczyźnie.
Sytuacja była skomplikowana, że od 1943 roku na Nowogrodczyźnie sytuacja była skomplikowana, że od 1943 roku trwała regularna sowiecko – polska wojna partyzancka, która pewnie była przyczyną, że AK nie podjęła decyzji o ataku.
Wymiarowi sprawiedliwości Polski „Ludowej” udało się skazać niektórych członków załogi w Kołdyczewie. W 1957 r sąd wojewódzki We Wrocławiu skazał Sergiusza Bobkę (używał po wojnie nazwiska Bukowski), Aleksandra Weronika I Aleksandra Leusza na karę śmierci.
Wyroków tych jednak nigdy nie wykonano. Władze PRL wykazały się wybitnie „humanitarnym” podejściem do zbrodniarzy z białoruskiego SD. Ostatecznie Rada Państwa skorzystała z prawa łaski. Sergiusz Bobko otrzymał karę dożywotniego więzienia, zamienioną następnie na 25 lat i z czasem opuścił więzienie.